Wspomnienia nad Bugiem


Nadesłane przez naszych Gości przebywających w Agroturystyce nad Bugiem



TYDZIEŃ W KOSMOWIE 2014r. - nadesłane przez Pana Mirosława Ziółkowskiego


23-08 Sobota
Przyjeżdżamy do Kosmowa późnym popołudniem ok.16-tej. Jedziemy z odległego o 80km roztoczańskiego Suśca, gdzie spędziliśmy pierwszy tydzień urlopu. Odległość niewielka, wyjeżdżamy więc późno, po zwiedzeniu rezerwatu „Czartowe Pole”. Dodatkowo zatrzymujemy się w Tomaszowie Lubelskim. Powodem postoju jest modrzewiowy drewniany kościół i cerkiew prawosławna. W 2002r. kiedy zwiedzaliśmy Tomaszów cerkiew była zamknięta na głucho. Obecnie remontowana, otwarta, z przyjaźnie nastawionym na zwiedzających „batiuszką”. Kiedy mówimy, że jedziemy w okolice Hrubieszowa proponuje nam zwiedzenie Turkowic, gdzie znajduje się prawosławny żeński monaster. Tak też robimy, miło przyjęci przez prawosławne zakonnice. Po kolejnym dniu pełnym wrażeń idziemy jeszcze na pierwszy spacer nad Bug.

24-08 Niedziela
Zachmurzone niebo i drobno padający deszcz powodują, że po śniadaniu decydujemy się na wyjazd do Hrubieszowa. Parkujemy przy miejskim parku i przez miasto udajemy się na mszę św. do Sanktuarium MB Sokalskiej (dawna cerkiew greckokatolicka). Zwiedzamy kościół dominikanów i perłę Hrubieszowa cerkiew prawosławną. Cerkiew jest obecnie z dwóch stron otoczona wysokim płotem, trwa zaawansowany remont -„Wstęp wzbroniony”- wokół żywego ducha. Ale efekt już wykonanych prac wygląda imponująco i daje pojęcie o niezwykłości cerkwi. Ponieważ dalej siąpi zwiedzamy Muzeum Regionalne. Ciekawe, godne polecenia. Na nas największe wrażenie robi wizualizacja projektu „Podziemny Hrubieszów”. Kiedy doczeka się realizacji – ciężko powiedzieć. Wstępujemy jeszcze na kawę, potem włóczymy się po mieście i…. jedziemy do Zosina – najdalej wysuniętego na wschód zakątka Polski. Docieramy do skrzyżowania dróg Zosin – przejście graniczne, gdzie robię kilka zdjęć, ale podający coraz bardziej deszcz powoduje że wracamy do Kosmowa na pyszny obiadek. No niezupełnie, gdyż zatrzymujemy się przy wieży widokowej w Czumowie. Piękne widoki na nadbużańskie łąki i historyczny „Królewski Kąt”.

25-08-Poniedziałek
Nie pada, ale po wczorajszym deszczu jest mokro, decydujemy się więc na wycieczkę samochodową do „zagłębia cerkiewek” Jedziemy przez Kryłów i Dołhobyczów na południe. Pierwsze miejsce postoju to Oszczów, gdzie w drewnianym osiemnastowiecznym kościółku grał na organach F.Chopin. Obecny kościółek pochodzi co prawda z 1949 roku, ale sentyment miejsca... Dalej w miejscowości Hulcze skręcamy do Dłużniowa. Kiedy na krańcu wsi kończy się asfaltowa droga, zostawiamy auto i kilkadziesiąt metrów podchodzimy polną drogą do cerkwi. Jeśli przyjedziecie w to miejsce – zapewniam – nie będziecie zawiedzeni. Wracamy tą samą drogą do głównej drogi i w Hulczach skręcamy w lewo. Nasz następny przystanek to cerkiew w miejscowości Chłopiatyn. Stąd decydujemy się na przejazd do Mycowa. Cerkiew widoczna jest po lewej stronie szosy, malowniczo położona wśród pól. Zostawiamy auto w „centrum” wsi na skrzyżowaniu dróg. Idąc w lewo początkowo po betonowych płytach, później po polnej drodze w 15 minut docieramy do cerkwi. Po obejrzeniu cerkwi ambitnie podążamy dalej polną drogą. Naszym celem jest cmentarz greckokatolicki z secesyjną kaplicą grobową Hulimków. Jeśli zdecydujecie się tu dotrzeć to przed domem i zabudowaniami gospodarczymi (metalowy krzyż na rozstajach) należy skręcić z polnej drogi lekko w prawo w kierunku lasu. Skrajem lasu dojdziecie do celu, w przeciwnym razie tak jak nam pozostanie wam wariant ścieżką „na krechę” przez fasolowe pole i bujną łąkę…Daliśmy radę ;) Wracamy tą samą drogą do auta i wracamy do Chłopiatyna, gdzie skręcamy w lewo. Po kilku minutach dostrzegamy drogowskaz na Budynin, skręcamy więc w lewo. W Budyninie oglądamy cerkiew i robimy dłuższą przerwę na „posiłek” (obiadek o 17-tej) Dalej tą samą nową drogą jedziemy do Korczmina (krótki postój w Machnówku – przy murowanym kościele naturalnej wielkości niezwykły nagrobek Olgi Krawczuk), gdzie oglądamy rewelacyjną cerkiew z 1658roku. I na tym można zakończyć tę wędrówkę szlakiem drewnianych cerkiewek i tą samą drogą wracać do Kosmowa (my podjechaliśmy jeszcze do Szczepiatyna-drogowskaz przed cerkwią w Korczminie) W drodze powrotnej postój w Dołhobyczowie – świeżo odremontowana cerkiew prawosławna i neogotycki kościół z „krakowską wieżą mariacką”. Miasteczko trochę „rozkopane”- przebudowa drogi do przejścia granicznego – wracamy do Kosmowa. Na zakończenie mała dygresja. Opisywana trasa zajęła nam cały dzień, wyjechaliśmy po śniadaniu, które codziennie rozpoczynaliśmy o ósmej trzydzieści, a wróciliśmy na obiad na 17-tą Oczywiście nie zwiedzaliśmy wnętrz cerkiewek. Z tym jest zresztą problem. Czasami trzeba sporej determinacji aby znaleźć osobę posiadającą klucze do świątyni. Przekonaliśmy się o tym spędzając poprzedni tydzień urlopu w Suścu. Z Suśca wyprawiliśmy się do Chotyńca – tamtejsza cerkiew została wpisana na listę UNESCO. Zabytek klasy światowej a przy cerkwi nie ma nawet numeru telefonu, czy choćby numeru domu osoby opiekującej się cerkwią. I tak od domu do domu trafiliśmy do bardzo miłej starszej pani, która oczywiście cerkiew otworzyła. Trochę czasu te poszukiwania zajęły, ale zapewniam, było warto. Może następnym razem wykażemy więcej determinacji, może uczyni to ktoś z Was odwiedzających te cerkwie i poda namiary do pani Basi w Kosmowie. Dla następnych zwiedzających :)

26-08 Wtorek
Pochmurno i chłodno – jedziemy do Horodła znakomicie nadającego się do „wielkiej historii małych miast”. Kopiec Unii Horodelskiej, kościół dominikanów, drewniana cerkiew, kościół polskokatolicki i ślady grodziska (Wały Jagiellońskie) to znakomita okazja aby poczytać trochę o tej wielkiej Historii. Korzystamy oczywiście z Internetu i znakomitego przewodnika „Polska Egzotyczna II” autorstwa p.Grzegorza Rakowskiego. Z Horodła jedziemy do Hrubieszowa przez Szpikołosy. Prawda, że intrygująca nazwa? Nas jednak zachęca do odwiedzenia tej miejscowości mała drewniana cerkiew pięknie położona na niewielkim pagórku i ku naszemu zdziwieniu otwarta… Postanawiamy zatrzymać się w Hrubieszowie. Powód jest prosty – dzień roboczy, więc prace restauratorskie przy cerkwi powinny trwać w najlepsze. Jakoż nie mylimy się, na rusztowaniach pracują malarze, a ja w wejściu do cerkwi dostrzegam jakąś postać. „Prace budowlane, Wstęp wzbroniony”- wejdę i tylko zapytam. Po chwili rozmawiam z sympatycznym Ukraińcem, tłumaczę, że byliśmy w cerkwi w Tomaszowie Lubelskim, prawosławnym monasterze w Turkowicach, a teraz, o ile to możliwe chcielibyśmy zwiedzić cerkiew hrubieszowską. Chętnie nas wpuści do cerkwi ale – jak rozumiem jego ukraiński – musi zadzwonić do batiuszki. Krótka rozmowa z „przełożonym” i …wchodzimy. Ukrainiec opowiada nam o cerkwi, pracach renowacyjnych; jesteśmy pod wrażeniem piękna cerkwi z jednej strony i ogromu prac renowacyjnych z drugiej. Zostawiamy skromny datek na renowację, a przy pożegnaniu dostajemy po ukraińskim cukierku… Wracając do Kosmowa, skręcamy w lewo do miejscowości Gródek, dojeżdżamy do końca wsi, zostawiamy auto za ostatnim domem i wyruszamy na poszukiwanie historycznego grodziska – jednego z głównych ośrodków Grodów Czerwieńskich. Posługując się schematyczną mapą wydrukowaną z Internetu odnajdujemy takowe. Nie natrafiamy jednak na Tablicę Nr.1, a wilgoć skutecznie zniechęca nas do znalezienia ujścia Huczwy do Bugu. Z tego samego powodu rezygnujemy z przejścia przez łąki i do Tablicy Nr 2 idziemy polną drogą. Dalej kontynuujemy marsz do Tablicy Nr.3 w centrum Gródka, po drodze mijając po prawej stronie Cmentarz Prawosławny w Gródku (tablica informacyjna).

27-08 Środa 28-08 Czwartek
Dwa piękne, słoneczne dni, które wykorzystaliśmy na włóczęgę wzdłuż Bugu. We środę po śniadaniu wyruszamy z Kosmowa; asfaltem idziemy kilkaset metrów w stronę Hrubieszowa, po czy odbijamy w prawo w polną drogę w kierunku dużej kępy drzew przed którą stoi tablica informacyjna. Z przewodnika domyślamy się, że to dawny cmentarz prawosławny i tak właśnie jest. Obchodzimy cmentarz drogą z prawej strony, zaglądając przez zarośla i próbując dostrzec nagrobki. Cmentarz jest zaniedbany, zarośnięty wszelkiej maści zielskiem, ale udaje mi się zrobić kilka zdjęć zabytkowych, w większości uszkodzonych nagrobków. Dalej idziemy za drogą wprost nad Bug i przez cztery godziny „meandrujemy” niespiesznie wraz z jego zakolami podążając z jego nurtem. Dla nas, „turystów raczej górskich” po raz pierwszy stykających się z tak dużą, nieuregulowaną rzeką jest to niezwykła wędrówka. Dzika rzeka, dzika przyroda, wspaniałe łąki i zarośla, lasy po ukraińskiej stronie i te meandry…Oto stoimy przy polskim słupku granicznym, po drugiej stronie Bugu widzimy słupek ukraiński, a za nim znowu polski. Wrażenie niesamowite. Bez większych problemów podążamy wzdłuż Bugu „łąkową” drogą, odcięci od rzeki gęstymi zaroślami, miejscami przechodzącymi w wysokie, „trzcinowe” trawy, zamieniamy kilka słów z miejscowymi wędkarzami i idziemy dalej. Staram się uwiecznić aparatem tę niezwykłą scenerię, ale po rozmowie z napotkanymi wędkarzami, którzy przestrzegają nas przed konsekwencjami ze strony Straży Granicznej, przezornie chowam aparat do plecaka. Jakoż nie minęło kilka minut, a tu jak na zawołanie słyszymy warkot quada. Stojąc na małym wzniesieniu po drugiej stronie Bugu widzimy jak strażnicy rozmawiają z „naszymi” wędkarzami. -No to teraz mamy przegwizdane – mówię do żony. Na pewno widzieli jak robię zdjęcia. Po kilku minutach warkot przybliża się i mamy możliwość zweryfikować moje przypuszczenia. Panowie ze Straży Granicznej wypytują co tutaj robimy (po trzeciej wyprawie nad Bug, kiedy nie napotkaliśmy żadnego turysty, zrozumieliśmy, że widok dwójki turystów z małym plecakiem bez sprzętu wędkarskiego to raczej rzadkość w tych stronach-chciałbym się oczywiście mylić), skąd jesteśmy, skąd i dokąd idziemy, u kogo kwaterujemy… Nasza rozmowa szybko przechodzi w towarzyską pogawędkę, pytam więc o możliwość robienia zdjęć. Okazuje się, że owszem można ale nie należy fotografować „infrastruktury granicznej” Odjeżdżają, a my dreptamy dalej. Dochodzimy do charakterystycznego punktu – zwalone na łące drzewo zachęca do chwili odpoczynku, a do samego brzegu Bugu prowadzi droga wyłożona betonowymi płytami. Tutaj mamy nasze powtórne bliskie spotkanie ze Strażą Graniczną tym razem wyłaniającą się zza zakola Bugu na łodzi patrolowej. Oczywiście zatrzymują się przy nas, a miła pani wypytuje o szczegóły jak wyżej. Dodatkowo zapisuje nasze nazwiska w notesiku. Łódź odpływa, a my dopytawszy kolejnego wędkarza kierujemy się w polną drogę i po kilkunastu minutach dochodzimy do drogi asfaltowej Hrubieszów-Kosmów około 100m od strażackiej remizy i rozwidlenia dróg (ta na wprost odbija do miejscowości Ślipcze) Stąd w niecałą godzinę asfaltem dochodzimy do Kosmowa. We czwartek podjeżdżamy autem i parkujemy na poboczu drogi na wysokości remizy, przechodzimy przez Ślipcze i za wsią odbijamy w prawo. Dochodzimy do Bugu, aby tym razem powędrować pod prąd i dojść do wczorajszego charakterystycznego miejsca ze zwalonym na łące drzewem. Wyruszamy więc podziwiając znane nam od wczoraj nadbużańskie krajobrazy , a dodatkowo zachwycamy się pionowymi urwiskami opadającymi do rzeki – ten widok zakola Bugu oczarowuje. Kiedy dochodzimy do zabudowań z charakterystyczną biało-czerwoną flagą korzystamy z uroczej ławeczki z widokiem na Bug i odpoczywamy dłuższą chwilę… Docieramy do „naszego drzewa” szybciej niż się spodziewaliśmy, więc po zakończonej wędrówce jedziemy więc do Kryłowa. To miasteczko to także przykład „wielkiej historii małych miast”. Spacerujemy po zamkowym półwyspie, oglądamy pozostałości klasztoru i dworu. Poczytacie o tym w Przewodniku lub na stronie internetowej: http://www.krylow.info/ Jedziemy jeszcze pokłonić się św. Mikołajowi, obejrzeć tajemniczego wilka i zakosztować wody z cudownego źródełka. Urocze miejsce, z łatwością odnajdziecie je jadąc w stronę miejscowości Mircze a następnie skręcając w prawo; asfaltowa droga doprowadzi na mały parking pod samą kapliczkę.

29-08 Piątek
Piękna pogoda, jedziemy podobnie jak w niedzielę do Zosina. Tylko dzisiaj mamy ambitniejszy cel. Chcemy dojść do najdalej wysuniętego na wschód obszaru Polski. (czerwona kropka w zakolu Bugu) Korzystam ze strony internetowej:http://www.apsoft.com.pl/cp/best_e/index.html



Dojeżdżając do Zosina mijamy odbiegającą w prawo drogę do przejścia granicznego i jedziemy drogą 816. Po kilkuset metrach odbiega w prawo polna droga. na mapie powyżej nad żółtą tabliczką 816 Przed tą drogą znajdują się zabudowania gospodarcze i tutaj zostawiamy auto. Zresztą uprzejmy gospodarz objaśnia nam całą trasę i proponuje obejście całego „kolana” Bugu. Drogą na wprost dochodzimy do Bugu, skręcamy w lewo, mijamy wpadającą od strony ukraińskiej do Bugu rzekę Ługi i widoczny na niej most i podchodzimy do słupka granicznego 903 Tutaj odpoczywamy i robimy małą sesję zdjęciową. Dalej wzdłuż Bugu docieramy do pomnika płk.Tadeusza Szuryńskiego, a po kilkuset metrach kierujemy się na widoczną kępę drzew. Sprzyja nam pora roku, gdyż idziemy po rżysku. Docieramy do polnej drogi a wkrótce do zabudowań gospodarczych i auta. Pierwsza część naszego planu wykonana, druga realizujemy podjeżdżając do Gródka. Zostawiamy auto jak poprzednio we wtorek i idziemy do Grodziska; obchodzimy je jak pokazuje załączona mapka (Trasa ścieżki przyrodniczo-historycznej) i idziemy ścieżką wzdłuż Huczwy aż do jej ujścia do Bugu. To fantastyczne miejsce, schodzimy nad samą rzekę na chwilę odpoczynku i podziwiamy widoki. Przejściu przez łąki w kierunku Tablicy Nr.2 towarzyszą świsty i gwizdy susła perełkowatego. Nie udaje nam się namierzyć „futrzaka”, zresztą to my jesteśmy tutaj intruzami i nie zamierzamy tych sympatycznych zwierzątek niepokoić. Kiedy docieramy jak we wtorek do Tablicy Nr.3 i czytamy ogłoszenia zamieszczone na pobliskiej tablicy, dowiadujemy się, że w niedzielę odbędą się w Kosmowie dożynki. Zagaduje nas przypadkowa „pani na rowerze” i zaprasza do pobliskiego domku. Nie odmawiamy. Tutaj jesteśmy świadkami wykonywania takiego dożynkowego wieńca przez panie z Koła Gospodyń. To iście benedyktyńska praca – jesteśmy pod wrażeniem, panie pewnie też gdyż robią sobie z nami pamiątkowe zdjęcia – jak mówią do Kroniki. W trakcie sympatycznej rozmowy zachęcają nas do zwiedzenia „przerwańca” No cóż, podjeżdżamy autem do Tablicy Nr.4, tutaj skręcamy w lewo w polną drogę i jedziemy do znaku zakazu wjazdu. Tutaj zostawiamy auto. Po kilku minutach zatrzymuje nas znana nam z łodzi patrolowej pani Strażniczka Graniczna – robimy się sławni w okolicy  Już o nic nie pyta, a mój dowód osobisty na wszelki wypadek zostaje przepisany do służbowego notatnika. „Przerwaniec” to urocze miejsce, (Tablica Nr.5) gdzie rzece znudziło się płynąć dużym zakolem i przerwała wąski skrawek lądu, aby leniwie toczyć swe wody na skróty. Gorąco polecamy. A tak to widzą Google na swojej mapie-niebieskie kropy to nasze punkty obserwacyjne :)



I to już ostatnia nasza wycieczka… Zafascynowani widokami wspaniałej przyrody przyjeżdżamy na obiad lekko spóźnieni. Pani Bożenka wita nas z wyrozumiałym uśmiechem... Opisując nasze wędrówki zmotoryzowane i piesze mamy nadzieję, że podążysz drogi Czytelniku naszymi ścieżkami i dopiszesz własne. Pozostało jeszcze sporo rzeczy do zwiedzenia i opisania jak chociażby pałacyk w Czumowie, Masłomęcz, malowniczo położone cerkiewki czy zagubione w zaroślach cmentarze.
mirek24.ziolkowski@gmail.com



Trasę ścieżki wyznacza siedem przystanków. przystanek 1 - Grodzisko w Gródku, przystanek 2 - Suseł perełkowany, przystanek 3 - Nadbużański Obszar Chronionego Krajobrazu, przystanek 4 - Błonia Nadbużańskie, przystanek 5 - Bóbr europejski, przystanek 6 - Rzeka Bug, przystanek 7 - Pałacyk w Czumowie.

 

Copyright © 2009 by sztachet
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Przewiń do góry strony